NIE ZNALAZŁEM BOGA W SEKCIE ŚWIADKÓW JEHOWY

ŚWIADECTWO KRZYSZTOFA

Z sekty Świadków Jehowy wystąpiłem po okresie ponad sześciu miesięcy. Na początku ujęli mnie niezwykłą serdecznością, której bardzo wtedy potrzebowałem. Jednak im bardziej poznawałem ich ideologię i metody postępowania, zrozumiałem, że nie głoszą oni prawdziwego Boga i nie takiej wspólnoty szukam.

Świadków Jehowy spotkałem przypadkiem. Zaczepili mnie na ulicy i zaczęli mówić o Bogu, Którego bardzo potrzebowałem. Miałem wtedy szesnaście lat i zacząłem naprawdę szukać Boga. Byłem wyczerpany moimi problemami duchowymi, o których nikomu wcześniej nie wspominałem. Nadszedł jednak moment, kiedy nie byłem wstanie dłużej sam tego ciężaru udźwignąć.

Wszystko zaczęło się, gdy byłem małym chłopcem, ale wtedy niczego nie rozumiałem. Moja mama, mimo iż chodziła do kościoła i bardzo nalegała, żebym również ja chodził, zakupiła książkę o czarnej magii voodoo. Miałem wtedy dziesięć lat, wychowywałem się na bajkach z cartoon network. Zainteresowałem się książką kupioną przez mamę, ponieważ jej tytuł wydawał się ciekawy. Zresztą dla małego dziecka wszystko, co ma w tytule jakąś magię jest interesujące. Obecnie już nie pamiętam, jaką treść zawierała ta książka, ale odkąd zacząłem ją czytać, nie mogłem spać. Jakaś siła podnosiła mnie na kilka milimetrów do góry za gardło i trząsała mną. Z nikim o tym nie rozmawiałem. Bałem się tego, ataki nie były regularne, ale zdarzały się często. Teraz wiem, że w ten sposób zacząłem być nękany przez złego ducha.

Świadkowie Jehowy przekonali mnie, iż Jehowa, jak go nazywali, istnieje i chroni nas. Jak każdy nowy adept sekty, dostałem swojego mentora, który mnie prowadził.Gdy wspomniałem mu o tych atakach, powiedział, że jak odejdę od Świadków Jehowy to demony mnie pożrą. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy śmiertelnie się bałem.

Z perspektywy czasu widzę, że ich nauki prowadziły do zrobienia z ludzi robotów, które nie myślą i nie mają uczuć. Dlaczego tak myślę? Po dłuższym przebywaniu w zborze, zauważyłem jak ciężko było mi wyrażać uczucia. Poza tym Świadkowie Jehowy są bardzo negatywnie nastawieni do świata, do katolików, Kościoła Katolickiego. Strasznie się pysznią swoją znajomością Pisma Świętego. Irytuje mnie ich nachodzenie ludzi w domach, zaczepianie na ulicy. Zacząłem się zastanawiać nad takim postępowaniem. Jezus przecież powiedział: „Przyjdźcie do Mnie, poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli”.

Następne negatywne doświadczenia duchowe przeżyłem, podczas wyjazdu z mamą na jej rehabilitację do Tuczna. Zacząłem wówczas pisać opowiadanie o seryjnym mordercy. Pamiętam, że bardzo chciałem wiedzieć jak to jest zabić człowieka, ponieważ chciałem lepiej to opisać w moim opowiadaniu. Oczywiście nie zamierzałem nikogo zabijać,ale tak dziwne myśli chodziły mi wtedy po głowie. Mogę nawet powiedzieć, że słyszałem szepty, lecz ich nie rozumiałem. Pewnej nocy obudził mnie ból. Czułem jak coś chce wejść mi do brzucha. Jakby próbowało dostać się do mnie do środka. W głowie słyszałem słowa: „Jeśli chcesz wiedzieć jak to jest kogoś zabić, ja ci w tym pomogę. Wtedy lepiej opiszesz to uczucie, bo będziesz je znał. Wszyscy się zdziwią, ponieważ wspaniale je opiszesz i będą cię podziwiać.” Zacząłem krzyczeć na cały głos, żeby to coś od siebie odpędzić. Gdy mi się to udało, zdziwiłem się, że mama, która spała w tym samym pokoju na łóżku obok, nie obudziła się. Krzyczałem przecież tak głośno jak tylko mogłem. Uklęknąłem i zacząłem prosić Boga, żeby mnie uwolnił.

Po roku od tego wydarzenia, obejrzałem film Egzorcyzmy Emily Rose. Znów zaczęły nachodzić mnie dziwne myśli. Byłem ciekawy, jak to jest być opętanym przez demona. W nocy usłyszałem dziwny głos, który powiedział, że jeżeli chcę wiedzieć jak to jest, to on może mi pomóc. Krzyczałem: NIE! Wtedy te myśli odeszły. Kolejny atak miał miejsce, gdy miałem 20 lat i dużo myślałem o swoim życiu religijnym. Nie zważając na swoje poprzednie doświadczenia, pojawiły mi się myśli, że Boga nie ma. Trzeci atak różnił się od poprzednich, był zupełnie inny. Ponieważ w poprzednich atakach czułem coś złego i bałem się, prosiłem Boga o pomoc i ją otrzymywałem. Przy tym ataku, nie czułem nic złego. Jednak wiedziałem, co to jest. Kategorycznie powiedziałem, żeby mnie nie nękało, i tak nagle jak pojawiło się to dziwne uczucie, tak nagle zniknęło.

Miesiąc później, mój przyjaciel Patryk, zaproponował mi pójście do kościoła. Chociaż nigdy nie podważałem istnienia Boga, to jednak miałem myśli pełne zwątpienia, że: w kościele Boga nie ma, po co marnować czas, aby tam pójść, a księża wcale nie są świeci, przecież tyle się czyta złego na ich temat w gazetach. Moje sumienie powiedziało mi wówczas, co ci szkodzi sprawdzić? I w ten sposób zacząłem chodzić do kościoła.

Zacząłem chodzić na Msze św. wspólnoty Marana Tha, którym przewodniczy właśnie ks. Kowalczyk, egzorcysta. Dołączyłem do grupki młodzieżowej, gdzie czytamy Pismo Święte i Katechizm Kościoła Katolickiego. Staram się być na każdym kursie. Muszę przyznać, że moje życie się zmieniło. Ataki, o których wcześniej wspomniałem, ustały kompletnie. Czuję, że w moim życiu zamieszkał Bóg i dziękuję Mu za to każdego dnia. Dodam jeszcze, że Bóg naprawdę może wszystko! Chwała niech będzie Mu za to, że nas ochrania nawet, gdy my w Niego nie wierzymy! On zawsze nad nami będzie czuwał i nigdy nas nie opuści.

Życzę wszystkim wątpiącym, żebyście uwierzyli w Niego, ponieważ On jest, czuwa nad Wami i Was Kocha.

Krzysiek, 21 lat.
Gdańsk, styczeń 2010 r.

 

Krzysiek

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
92 0.073689222335815