Wykład na VII Ogólnopolską Konferencję naukową „Zagrożenia rozwoju osobowości młodego człowieka na początku XXI wieku”. Uniwersytet Gdański, 23-25.11.2012..
Od kilkudziesięciu lat w życie społeczne wysoko cywilizowanych krajów świata również Polski - wtargnął szeroką falą okultyzm, czyli korzystanie z nieznanych mocy. Łączy się to prawdopodobnie z laicyzacją społeczeństw: im bardziej człowiek oddala się od prawdziwego Boga, tym bardziej otwiera się na fałszywe bóstwa i na zabobony. Wróżbiarstwo i magia wchodzą dzisiaj przez media do każdego domu. Są w prasie, w telewizji, w internecie i telefonii komórkowej.
W Polsce działa ok. 70 tys. bioenergoterapeutów i radiestetów, około 100 tys. wróżek i jasnowidzów. Pismo „Wróżka” wychodzi w 70 tysiącach egzemplarzy.
Polski biznes ezoteryczny posiada kilka portali w internecie, kilkuset doradców wróżbitów i 3 miliony klientów.
Czy osoby korzystające z okultyzmu zdają sobie sprawę, co im zagraża? Z pewnością – nie. Praktyki okultystyczne nie łączą się z jakimiś nadzwyczajnymi naturalnymi zdolnościami, lecz z działaniem złych mocy, które w istocie są wrogie człowiekowi i mają na celu jego zniszczenie. Wyraźnie mówi o tym Pismo Święte. Oto, co Bóg mówi przez Mojżesza do Izraelitów w Pwt 18,9-14:
Gdy wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości wypędza ich Pan, Bóg twój sprzed twego oblicza. Dochowasz pełnej wierności Panu, Bogu swemu. Te narody bowiem, które ty wydziedziczysz, słuchały wróżbitów i wywołujących umarłych. Lecz tobie nie pozwala na to Pan, Bóg twój.
Praktyki okultystyczne potępiane przez Boga noszą dzisiaj bardzo często naukowe terminy: psychotronika, parapsychologia, astrobiologia, astropsychologia, homeopatia, metoda Silvy, Systemowe ustawianie rodzin metodą Berta Hellingera, bioterapia, medycyna niekonwencjonalna, reiki, radiestezja, chromoterapia, regresing, rebirthing, pozainwazyjne metody poznawania człowieka, hipnoza, numerologia itd. Firmy ezoteryczne, magowie, bioenergoterapeuci nie informują swoich klientów o tym, że praktyki okultystyczne mogą doprowadzić do bardzo uciążliwych zniewoleń demonicznych. Wiele osób, które miały do czynienia z okultyzmem, przychodzi do mnie, jako do egzorcysty, skarżąc się na różnego rodzaju cierpienia duchowe i fizyczne: złe samopoczucie w kościele, trudności w modlitwie, myśli samobójcze, depresje, bóle głowy, bezsenność, bóle żołądka i inne.
Świadectwo (tarot)
„Chciałabym opisać swoje przeżycia, które nie należą do miłych, są szokujące i traumatyczne. Długo nie byłam w stanie o tym mówić, a i tak nikt by mi nie uwierzył, ale chcę przestrzec innych przed światem okultyzmu i ezoteryzmu. Jest to świat ludzi, którzy czerpią z magii duże korzyści, mają kontakty, "odpowiednie" znajomości, posługują się najnowszą techniką, internetem, znają się na psychice człowieka, mają pieniądze i wykorzystują wielu naiwnych, często zagubionych ludzi do swoich niemoralnych celów. …
Jako młoda dziewczyna nigdy nie interesowałam się magią. Pierwszy kontakt z czymś, czego nie rozumiem, miałam na spotkaniu w sprawach biznesu. Kiedy siedziałam na krześle, zauważyłam, że w pewnym momencie wszyscy się ode mnie odsunęli (było to dla mnie dziwne), a od osoby, która stała przede mną, poczułam uderzenie silnej fali energii. To było jak ciepły wiatr (chociaż okna były zamknięte). Nie znałam tej osoby, nie spodziewałam się od niej niczego złego, ta osoba nie wyjaśniła mi, co czyni i dlaczego. Od tego spotkania zaczęło się ze mną dziać coś dziwnego. Często robiło mi się gorąco bez powodu, zaczęły nachodzić mnie jakieś dziwne myśli, czułam wprost uderzenia energii, wydawało mi się, że ktoś chce zawładnąć moim umysłem. Nie były to odczucia związane u kobiet z okresem przekwitania, bo to mnie na razie nie dotyka, te odczucia były nienaturalne i zbyt silne. Coraz częściej pojawiał mi się w myślach zupełnie bez powodu ktoś obcy, zaczęło mnie kusić, by zainteresować się SMS-ami ezoterycznymi. Te myśli stawały się coraz bardziej natrętne. I tak to się zaczęło. Najpierw SMS-y ezoteryczne w telewizji, potem na okrągło telefonicznie. Wciągnęło mnie to bardzo.
Muszę przyznać, że kiedy stawiano mi tarota przez SMS-a, czułam dziwną energię przechodzącą mnie od nóg po głowę. Z czasem, bo korzystałam z tych SMS-ów często, zaczęłam odczuwać drętwienie ciała i zimną energię, która mnie osłabiała. Trwało to bardzo długo. Przez długi czas te wiadomości były miłe, pociągały, aby dalej z nich korzystać, ale później stały się natrętne i wręcz sugerujące mi, co mnie na pewno spotka, co muszę zrobić i co mnie i tak nie ominie, choćbym chciała coś zmienić. Robiono mi pranie mózgu. Powiedziano mi, że wtargnie w moje życie ktoś, kto zmieni moje życie o 360 stopni, że nie uniknę spotkania z tą osobą, i że najlepszym wyjściem dla mnie byłby wyjazd za granicę. Zaczęłam się bać, że to jest jakaś sekta, która wywozi kobiety za granicę do domów publicznych. W tym czasie dostawałam dużo SMS-ów erotycznych, zachęcających do korzystania z "ich" usług, chociaż nigdy nie dzwoniłam pod przesyłany mi numer telefonu - nigdy nie interesowały mnie tego rodzaju przygody. Gdy powiedziałam o tych wszystkim SMS-ach mężowi, kazał mi zablokować telefon na wszystkie odpłatne SMS-owe numery telefonów.
Po tym, jak zaczęłam korzystać z SMS-ów ezoterycznych, zaczęło mnie kusić, aby pójść do wróżki, co też zrobiłam. Zaczęłam też stawiać sobie sama tarota przez internet. Jest to bardzo proste. Doszło do tego, że uzależniłam się od tarota i musiałam go codziennie stawiać. Pewnego dnia wydarzyło się coś dziwnego. Gdy siedziałam nad tarotem w internecie, nagle poczułam, jak coś gwałtownie wbija mi się w oczy, przechodzi przez nie, potem przez przełyk, przechodzi boleśnie przez serce do organizmu. Nie wiem, co to było. Od tej pory czułam, że coś obcego jest we mnie. Coraz bardziej mi to dokuczało. Najbardziej czułam i czuję to w oczach, które wydają mi się nie moje. Zaczęłam mieć wrażenie, że ktoś obcy stale podgląda moje życie moimi własnymi oczami. Czuję brak prywatności i intymności we własnym życiu. Wstrętne wrażenie. Zawsze po tarocie miałam lodowatą prawą rękę, bez czucia.
Gdy wróżka zobaczyła mnie po jakimś czasie, przeraziła się moim wyglądem, byłam skrajnie wyczerpana i wychudzona – i zakazała mi stawiania tarota. Powiedziała, że nad tarotem w internecie pracuje cały sztab ludzi i przekazują oni silną dawkę obcej energii, każdemu, kto na ich stronice zagląda i może doprowadzić do spustoszenia duchowego. Miałam w sobie coraz więcej agresywnej energii – raz zimnej, raz gorącej – której chciałam się pozbyć, ale nie wiedziałam jak. Straciłam emocjonalny kontakt z rodziną i z codzienną rzeczywistością. Nigdy jednak nie chciałam zagłębiać się w nauki ezoteryczne, rozwijać umiejętności okultystycznych lub szkodzić ludziom.
Przedtem często coś wybudzało mnie w nocy, nie mogłam spać, miałam silne kołatanie serca, uderzenia narzucanej energii w umyśle, wręcz słyszałam, że muszę zostawić wszystko i opuścić rodzinę. Czułam się namawiana do wyuzdania. W domu działy się dziwne rzeczy. Czasami, gdy patrzyłam na coś na przykład drzwi, ich obraz zaczynał mi w oczach falować. Często czułam lodowate zimno w swoim pobliżu, a gdy stawiałam tarota, to lodowate "coś" czułam obok siebie, obok swojej twarzy. Często paliły mnie oczy żywym ogniem, jakby tam były rozpalone węgle. Zaczęłam też słyszeć jakieś dźwięki w domu, stukanie, pukanie w ścianę, sufit lub grzejnik w pobliżu. W najgorszym okresie, gdy korzystałam jeszcze z tarota, wielokrotnie widziałam, że coś ciemnego przemieszcza się po schodach, spływa w dół, napełnia pokój zimnem, następnie dotyka mnie, jakby chciało, żebym wiedziała, że jest obok. To było koszmarne. Dochodziło do tego, że gdy siedziałam w nocy przy tarocie, to "coś" zaczynało mnie molestować. To było przerażające. W następnych dniach było jeszcze gorzej. Wiedziałam, kiedy to przychodziło, bo wszystkie psy na osiedlu wyły. Byłam molestowana i gwałcona, nie wiem przez co, bo nie widziałam tego, byłam fizycznie zmuszana do czynów, których zdecydowanie nie chciałam. Brzydziłam się tego. Raz zostałam mocno podrapana. Mąż widział, że kładłam się spać bez żadnych śladów, a rano wstałam z rana po silnym zadrapaniu, jakby jakim pazurem. Rana była widoczna i długo się goiła. Często też wstawałam i miałam na ciele siniaki, albo na skórze namalowane pasy, kwiaty, wzory sierści drapieżników albo gwiazdy.
Ale to był początek. Pewnej nocy obudził mnie potworny ból brzucha i uderzenie agresywnej energii w głowie. Ból w brzuchu narastał. Wstałam i zeszłam na dół, usiadłam i po chwili poczułam, jakby ktoś wbijał mi wielkie gwoździe w brzuch. Był to tak potworny ból, że obawiałam się najgorszego. Wówczas zaczęłam naprawdę się bać, wiedziałam, że albo coś zrobię ze swoim życiem, albo je przegram z diabłem i z ludźmi z okultyzmu, którzy dla niego pracują. Od tego momentu czuję dziwną energię w brzuchu do dziś.
Coraz częściej "coś" do mnie przychodziło w nocy. To okropne przeżycie. Wszystkie psy wyły, coś tupało i biegało po podwórku i po dachu.
Unikam dzieci, a szczególnie małych, ale nie dlatego, że ich nie lubię, one po prostu bardzo źle mi się kojarzą, bowiem to "coś" wmawiało mi, że muszę urodzić komuś lub czemuś dziecko i w tym celu byłam przez to "coś" molestowana i gwałcona. Później przychodziło do mnie "coś", co wskakiwało mi do wnętrza, jakby jakaś energia lub duch traktował moje ciało jak dom używając moją własną energię dla siebie. Wówczas robiło mi się bardzo zimno, miałam dreszcze, jakby ktoś włożył mi lodówkę do środka. Zdarza się to do dzisiaj. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego. Czułam też, jakby ktoś przychodził i podczepiał mi coś pod brzuchem, jakby małego ducha, czułam jego bicie serca. Wykańczały mnie silne bóle głowy, których nie można porównać z migreną: nie fizyczne bóle, podczas których z oczu płyną łzy, człowiek zwija się w konwulsjach i wydaje mu się, że nie wytrzyma już ani sekundy dłużej. …
Dopiero, gdy zaczęłam chodzić na egzorcyzmy, sytuacja zaczęła się poprawiać. Muszę przyznać, że "coś" nie chciało, abym poddawała się egzorcyzmom, próbowało mnie odciągnąć od nich, żaliło się, że robię mu krzywdę, że chcę go zabić, na egzorcyzmy jechałam z wyrzutami sumienia. Na pierwszych egzorcyzmach czułam kołatanie serca, chwiałam się na wszystkie strony, bałam się krzyża, chciało mi się syczeć, a w pewnym momencie poczułam, jakby coś odrywało się ode mnie, czułam ból jak w czasie porodu (trwał on jeszcze przez kilka godzin) – i poczułam ulgę. Dręczenia nie ustały zupełnie, ale były słabsze. Każdy wyjazd na egzorcyzmy powodował złe samopoczucie, ciągle to "coś" wmawiało mi, że robię coś złego, miałam też bóle głowy, brzucha, depresję, zniechęcenie do wszystkiego. Dziś już tego nie ma. …
Do dziś chodzę na egzorcyzmy (to już pół roku), bo ciągle coś mnie atakuje i nie daje mi spokoju, coś jest też w domu, mam bóle głowy, ale teraz proszki od bólu głowy pomagają. Siedziałam w internecie rok, nagrabiłam sobie przez własną głupotę i ciekawość. Tarot zmarnował mi życie, stało się puste, rodzina stała się dla mnie nieważna, odsunęłam się od bliskich, ważne dla mnie było tylko to, co powiedzą karty. Dzisiaj widzę, że tarot to rozmowa z diabłem i droga do piekła. Poza tym wydaje mi się, że komuś – człowiekowi - zależało na tym, aby mnie upodlić, wykpić i w końcu zniszczyć. Zrozumiałam też, że tylko Bóg może nas z takiego cierpienia wybawić, że potrzebne są egzorcyzmy, wstawiennictwo Kościoła i sakramenty święte”.
Pornografia
Badania uczonych amerykańskich na temat użytkowników stron pornograficznych w Stanach Zjednoczonych wykazały, że 12% stron w internecie ma charakter pornograficzny, 40 milionów Amerykanów regularnie ogląda strony pornograficzne, 25% wszystkich tematów poszukiwanych w wyszukiwarkach internetowych to tematy pornograficzne. Dzieci spotykają się z pornografią w internecie przeciętnie w jedenastym roku życia. Najliczniejszą grupę oglądaczy pornografii stanowi młodzież od 12 do 17 roku życia.
Oglądanie pornografii prowadzi do uzależnienia tak jak heroina i inne narkotyki. Nazywa się ją niekiedy „narkotykiem nowego tysiąclecia”. Pornografia niszczy człowieka w sposób powolny, ale niemniej skuteczny, osłabia wolę, a jednym z jej skutków jest pociąg do coraz bardziej perwersyjnych sposobów uprawiania seksu.
Wiele osób uzależnionych od pornografii nie jest tego świadoma. Wmawia sobie, że to tylko rozrywka i mogą z tym w każdej chwili skończyć. Jednak nie kończą, a nawet szukają coraz to „mocniejszej” pornografii.
Joga
Mistrzowie jogi twierdzą, że za jej pomocą można otrzymać moce okultystyczne takie jak: jasnowidzenie, lewitacja, podróże astralne, moc uzdrawiania, ale jednocześnie przestrzegają, że usilne dążenie do posiadania tych mocy, może doprowadzić nawet do obłędu. Bardzo wielu ludzi sądzi, że joga jest dobrą metodą relaksu, niestety, nie wiedzą, że w zasadzie uczy ona zamierania funkcji ciała, czyli innymi słowy przygotowuje do śmierci, po której ma nastąpić reinkarnacja.
Ze względu na powiązanie jogi z religią hinduistyczną i buddyjską oraz z okultyzmem może ona stać się przyczyną zniewoleń demonicznych.
Świadectwo
„Półtora roku temu gdy podczas Mszy św. podeszłam do ołtarza, aby przyjąć Komunię św., dostałam szczękościsku i odczułam lęk. To się potem wielokrotnie powtórzyło. Po połknięciu hostii szczękościsk przechodził, ale wracałam z kościoła rozdygotana. Zadawałam sobie pytanie, co się ze mną dzieje. Pół roku temu wzięłam udział w kursie Filip i doświadczyłam na nim Bożej miłości, opuściły mnie dręczące choroby, czułam radość i pokój. Wstąpiłam do grupy modlitewnej. Jednak od trzech miesięcy zaczęły mnie męczyć lęki, ataki depresji, bezsenność, koszmary, pokusa: <<rzuć spotkania modlitewne>>. Około dziesięć lat temu zrobiłam kurs jogi i medytacji transcendentalnej, spotykałam się z guru. Na kursie zapoznano nas również z nauką Say-Baby. Medytację praktykowałam około siedem lat. W tym czasie uczęszczałam na Mszę św. i przystępowałam do sakramentów św.”
„Zawsze byłam wierząca i praktykująca. Sześć lat temu zaczęłam ćwiczyć hata-jogę i ćwiczyłam trzy lata (tylko ćwiczenia fizyczne połączone z ćwiczeniem oddechu). Pamiętam postawę łuku, ślimaka. Lotos był za trudny. Czułam się doskonale, lekko. Dziwne, że nie miałam ochoty na żadną używkę, ani na alkohol, ani na kawę, nawet straciłam apetyt na mięso. Pod koniec trzeciego roku ćwiczeń pojechałam na pielgrzymkę do kilku sanktuariów w Polsce. W drugim dniu pielgrzymki, w autobusie, kiedy wszyscy głośno odmawiali różaniec, ja nie mogłam się modlić, przychodziły mi do głowy przekleństwa i wprost bałam się, że zacznę głośno przeklinać. Potem pojechałam na długą pielgrzymkę za granicę: do La Salette, Lourdes i Fatimy. Myślałam, że to mi pomoże, ale nie pomogło. Nie wiedziałam, co to jest”.
Wschodnie sztuki walki
Czy wschodnie sztuki walki są sprzeczne z chrześcijaństwem? Takie pytanie zadawano stosunkowo niedawno przechodniom na Starym Mieście w Warszawie. 14% odpowiedziało, że tak, a 74% że nie. Jak jest naprawdę?
Wschodnie sztuki walki są ściśle związane z duchowością Wschodu, której nie można pogodzić z chrześcijaństwem. Najstarsze szkoły tej sztuki wywodzą się z dwóch środowisk: z buddyjskiej sekty Cz’an (Zen), której celem było doskonalenie ducha i ciała poprzez medytację i ćwiczenia fizyczne, oraz z klasztorów taoistycznych, gdzie oddawano cześć bożkom i przez praktyki seksualne dążono do zapewnienia sobie nieśmiertelności. Szkoły taoistyczne mocno podkreślały czerpanie energii z kosmosu i poznawanie sił wszechświata. Pod wpływem tych szkół powstawały nowe sposoby walki: karate, jujitsu, aikido, tae kwon do i inne. Żadnego z nich nie można oddzielać od wschodnich pojęć o życiu, śmierci, Bogu itd., tak jak nie można oddzielić kwiata od korzenia. Mnich buddyjski i mistrz karate Ron Taganashi mówi: „Ludzie zapomnieli, że walki Wschodu to religia. Przychodzi się do szkoły kilka razy w tygodniu po dwie godziny, spędzając w niej więcej czasu niż kiedykolwiek w kościele. Robimy to religijnie. Istotą sztuk walki jest duchowy wymiar. Karate jest wymiarem buddyzmu, jego aspektem fizycznym, bramą do duchowego oświecenia”. A wielki autorytet w dziedzinie wschodnich sztuk walki Leo Ching Wong mówi: „Aby opanować sztukę walki, trzeba zrozumieć jej filozofię. Bez jej ducha ciało jest bezużyteczne”. Bardzo ważnym elementem tej filozofii jest pojęcie energii kosmicznej, która jest przyczyną wszechświata, która go wypełnia, i która składa się z dwóch przeciwstawnych sił: yin (siła destrukcyjna) oraz yang (siła twórcza). W tej filozofii nie ma miejsca na stwórcze działanie Boga i na nieśmiertelną duszę.
O tym powinni wiedzieć młodzi ludzie, którzy się uważają za chrześcijan, a także rodzice, którzy zapisują dzieci na ćwiczenia walk wschodnich: są one szkodliwe dla chrześcijanina.
Medytacje wschodnie
Oto, co opowiedziała mi pewna kobieta, która przyszła do mnie z prośbą o egzorcyzmy:
„Cztery lata temu zainteresowałam się medytacjami wschodnimi i kursem "pozytywnego myślenia". Wstąpiłam do "szkoły", gdzie tego uczono. Pamiętam, że przed rozpoczęciem zajęć dano mi do picia jakiś napój, po którym wpadłam w silną wibrację. Po rozpoczęciu medytacji prowadząca kazała nam się skupić na trzecim oku - między brwiami (zasiąść na tronie duszy). Następnie zapowiedziała, że pośle każdej z osób "ducha przewodnika". Kiedy to usłyszałam, ogarnęły mnie obawy, czy to wszystko w ogóle jest bezpieczne. W czasie medytacji nie byłam w stanie zapanować nad ruchem nóg. Chciałam uciec, ale nie mogłam wstać. Wiem, że mistrzyni starała się przekazać mi "ducha przewodnika". W czasie jednej z medytacji zobaczyłam za mistrzynią sylwetkę wschodniego mnicha w białej szacie. Siedział w pozycji lotosu, w powietrzu. Po tych medytacjach zaczęło coś nachodzić mnie w nocy. Budziłam się z lękiem, miałam wrażenie, że w pokoju ktoś jest, że jakaś ciemna chmura zawisa nade mną. Pewnego razu wydawało mi się, że jakiś mężczyzna usiłuje mnie zgwałcić. Czułam ból. Bałam się”.
Gry
Bardzo niebezpieczne jest uzależnienie się od gier strategicznych. Osoby uzależnione nie mogą oderwać się od komputera, spędzają przy nim po kilka a nawet kilkanaście godzin dziennie, nie mają czasu na przyjmowanie posiłków, zaniedbują swoje obowiązki, tracą kontakt z rodziną i w ogóle z rzeczywistością. Jeśli są to gry pełne zabijania i przemocy, uzależniony od nich sam staje się agresywny. Niekiedy bohaterami gier są mordercy i przestępcy. Internauta wciela się w nich, przyjmuje ich zasady życia sprzeczne z moralnością, to ma potem przełożenie na rzeczywistość.
Poza tym niebezpieczeństwo dla takiego gracza ukrywa się w elementach okultystycznych zakodowanych w grze. Nie wszystkie gry dotykają okultyzmu, ale są i takie. Na przykład w opisie gry „Warlords 2 Rise of Demons” czytamy: „Wybierz jedną z dziesięciu ras, wśród których są ludzie, elfy, orki, trolle, nieumarli lub demony…” A w opisie gry „Epic War 5 Hells Gate” czytamy: „Stwórz swoją własna armię, wytrenuj jednostki, by zyskały nowe umiejętności, więcej punktów zdrowia, nowe zaklęcia… Każdy bohater i bohaterka posiada też inne czary”. W grze „Runes of magic” występują magowie, którzy używają czarów do powalenia przeciwników.
W starych dobrych bajkach dla dzieci też niekiedy występowały czarownice i magowie, ale nigdy jako bohaterowie pozytywni. Byli oni przyczyną zła, bohaterowie pozytywni musieli się przed nimi bronić. W grach internetowych czary i magia służą dobru, podaje się je w ręce gracza, aby zwyciężał. W ten sposób gracz przyzwyczaja się korzystać z tajemnych sił, zaczyna się nimi interesować, otwiera się na rzeczywisty okultyzm i przestaje oceniać go jako zło.
Znam przypadek, kiedy młody człowiek, student wyższej uczelni, wpadł w pewnego rodzaju rozkojarzenie psychiczne, po tym jak zaczął spędzać wiele godzin przy pewnej grze komputerowej. Cała rodzina była przejęta jego dziwnym zachowaniem, zmiennym nastrojem, nawet skłonnością do płaczu. Do tej gry był gruby podręcznik. Prosiłem, aby mi go pokazał. Był pełen ilustracji przedstawiających diabłów i umarlaków. Nie miałem wątpliwości, że to właśnie ta gra zaszkodziła temu młodemu człowiekowi. Doradziłem mu więc, żeby już do niej więcej nie wracał. Na jego szczęście posłuchał mnie i rozkojarzenie minęło. Wtedy zdałem sobie sprawę, jak bardzo gry komputerowe mogą wpływać na psychikę.