GRUDZIEŃ 2011
W bocznej kaplicy umieszczono obraz
Na niezwykłym tle, jakbyś pomieszał niebo Z zielenią łąki za wsią Obok wiszą powiązane w sznur Drewniane kwiaty Pozłacane Gdzieś je widziałem Przy kuchennym piecu Na drzwiach kredensu Obraz jest wielki A na nim Chrystus w starożytnej szacie Nietkniętej żadnym brudem Patrzy każdemu w oczy Bez gniewu I bez radości Nie mówi, co myśli
|
Droga schodziła lekko w dół
Ku ścianie lasu na pochyłości Z lewej strony Obsadzona była małymi jabłoniami Które nie rzucały cienia A z prawej - mur jakby miasta Nie stałem na niej Patrzyłem z zewnątrz I cieszyłem się Że jest Na granicy snu Pozdrowienie?
|
Być Eliaszem?
To znaczy zaufać pustyni Która umie zabić To znać po imieniu wszystkie tęsknoty To wiedzieć Jakie okrutne mogą być oczy Gdy serce kocha grzech To mówić o spełnieniu Które budzi lęk Nie staraj się przemieniać kamieni w chleb! Nie uwierzą
|
Napełnijcie stągwie wodą!
Te największe Teraz? – Po co? Przecież jest tylu spragnionych wesela Patrzcie, już zakochani szukają wina Miłość mówi im – jest Świat zaraz powie im – nie ma O nie! Miłość musi mieć rację Czyż nie dlatego przyszedł?
|
ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk
|
ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk