GRUDZIEŃ 2013
Wtedy rzeczy zdejmą imiona
Jak się zdejmuje płaszcz Fałszywe banknoty zbierane cierpliwie Porwie wiatr i rozniesie Na wszystkie wydeptane łąki Połamane kaczeńce i stokrotki Ważne sprawy wyjdą i zatrą za sobą ślady Nikt cię nie usłyszy A nawet, jeśli będzie chciał, czy cię zrozumie? Czas się rozerwie w miejscy wyznaczonym Od założenia świata Może ci się wyda, że umiera słońce I gwiazdy spadają. Gdzie mogą spadać? Ucz się zostawać sam
|
Czy dopuszczą mnie chóry aniołów
Śpiewające na służbie Serafiny z oczami jak słońce Które widzą każdą ułomność Wierzę, Panie, że uzdrowisz mnie Choćby w ostatniej chwili
|
Znowuż Adwent
Przyjdź Słowo Boże Stań się do nas podobne Oprócz grzechu Niech twoje światło upokorzy mrok Grono szyderców zdobywa ziemię Kain – wyróżnia go posępna twarz Szuka twoich ołtarzy Święte kadzidła zasypuje popiołem Idzie za nim bestia jak pies I woła: Pozbawiajcie się duszy! Nie będzie potopu ani ognia Ogłaszam zgromadzenie przed moim tronem Mój czas Spełniają się znaki ułożone z gwiazd Przyjdź Zapowiedziany W płaszczu Syna Cieśli W orszaku niewidocznych proroków I Aniołów pełnych mocy Przyjdź!
|
W adwentowe poranki
Kiedy ciemność nocy niechętnie Wracała do swoich podziemi Lat temu trzydzieści Chodziły tą drogą dzieci na Mszę A każde niosło światło Na znak oczekiwania Mróz już zaglądał w te strony Dlatego chłopcy mieli czapki z uszami A dziewczynkom matki wiązały kołnierz pod brodą Wełnianym szalikiem Kto robił lampiony? Ojciec Bo rozumiał potrzebę Niech małe światełko zobaczą w niebie A kiedy śnieg posypał drogi Jego posłaniec Było jeszcze piękniej Dzisiaj kolorowe lampki już obsiadły choinki W marketach wyciętych z bajek Nie czekając na spełnienie Jakby nie miało się zdarzyć Myślcie o prezentach W zaczarowanych bibułkach W zaczarowanych pudełkach Jest w nich uśmiech waszych dzieci Nie czekajcie Na nic więcej
|
Setki ludzi na ruchomych schodach
Jeździ w górę i w dół To jest ich czas gromadzenia Bierz jak najwięcej Będzie dużo do wyrzucenia Kanał siódmy, piętnasty, dwudziesty Nic ciekawego Mieliście być razem Więc co się stało? Nagle szczęście zmieniło dom A ten chory, pyta, która godzina Co mam mu powiedzieć? Dlatego, Panie, przyjdź!
|
Piramidy oświetlone księżycem
Między pustynią a wielką rzeką Szczyty geniuszu A jednak nie tam czas się wypełnił Spójrz z góry Tabor Zejdź niżej Zobaczysz miasto, o którym mówią „Co może być w nim dobrego?” To tam Nad nim właśnie ustawia się procesja Czystych Aniołów Aby odprowadzić Słowo Które ma stać się Ciałem Uczeni nie przewidzieli Pomysłów Boga Który szuka prostaczków Aby się im objawić Może chcesz zbudować góry Jeszcze wyższą od tamtych? Nie dosięgniesz nieba Stań się prostaczkiem
|
ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk