LISTOPAD 2013

Pięć żywych róż w wazonie ze szkła

U kresu dojrzałości
Nad białym obrusem
W kręgu sztucznego światła
Ponieważ słońce jeszcze nie wyszło
Jesień
Wysokie drzewa należące do lasu
Śpią okryte cieniem
Nie spieszy się nowy dzień
Dla karminowych róż
To na pewno lepiej
Jeśli się doszło kresu, co dalej?

Gdy skończyłem mówić

Pan wstał i poszedł ze mną
Do spraw, o których myślałem, że są ważne
I dlatego przedstawiałem je Panu
Bardzo szczegółowo
Do krytyk
Do ciekawości, co w trawie piszczy
Do planów w wielkim stylu
Do uczuć, które wybuchały
Nieraz z małej iskierki
Do wspomnień bez potrzeby
Do lotów jakby ptaka
Gdy wyobraźnia napięta
I znów leżę rozbity
I patrzę, czy Pan nie odchodzi
Nie

Już jest ustalone

 

Ile przypada ci obrotów Ziemi wokół Słońca
Wiosen - abyś mógł zobaczyć, że wracają kwiaty
Lat – abyś mógł zakosztować gorącego wiatru
I wieczorów ciepłych w towarzystwie niewidzialnej orkiestry
Żółtych jesieni – kiedy drzewa w nowych ubraniach
Zaczynają myśleć o wieczności
Zim – radykalnie zmieniających świat
Niekoniecznie na gorsze
I jest ustalona
Twoja liczba obrotów Ziemi
Wokół własnego wnętrza
W pewnej chwili wypadniesz z orbity
I polecisz. Gdzie?
Albo w noc
Judasz odszedł od Pana, gdy była noc
Albo w dzień
Zobaczono Pana w Dzień Zmartwychwstania

To był dzień, kiedy wspominamy Świętych

W królestwie niebieskim
Wielka uroczystość
Już schodzą się w białych szatach
Przed wielki tron
Dwudziestu czterech Starców sprawdza
Czy wystarczy kadzidła
Śpiew ze wszystkich stron
A Pan, przyszedł do nas
W Eucharystii
Żywy
Do małej kaplicy pod lasem
Panie, nie jesteśmy święci
I nawet w tej chwili
Nie umiemy małych spraw tego świata
Wyprosić z serca

Tu powinny być ślady moje

 

Sprzed lat
Nie ma
Zabrał wiatr
Te same twarze? Nie
Ktoś podał mi rękę
Znamy się?
Tyle zasiałem tutaj słów
Co z nich wyrosło?
Ta sama ulica
Ten sam dom
Ale inna pogoda
Inny chleb
Inna woda
Może tylko ten kwiat
Bo jakby z moich marzeń

Niebo jest wyżej

Trzeba długo hodować modlitwy
Aby się wzniosły
Wesołe gwiazdy – niby siostry
Nie zniżyły się
Wielki liść kasztanu
Cały żółty – bo jesień
Grozi mi palcem
Nie upadaj na duchu

ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
90 0.074856042861938