MARZEC 2015
Cyrenejczyku, nie przeklinaj, że szedłeś tą ulicą
Zawsze nią chodziłeś I że o tej godzinie Nic nadzwyczajnego Zmusili cię, abyś dotknął krzyża A na nim krew Nie mów: nie mam z tym nic wspólnego Nie mów: spieszę się Gdzie dojdziesz bez Niego? Ktoś przed wiekami twoje imię podkreślił Byłeś rolnikiem Teraz pomagasz Bogu
|
Na drodze ślady Krwi
Tłum wyciera je stopami To jest Krew, która uświęca Nie czujesz? Nie A zatem, tak ma być aż do dziewiątej Przyjdą aniołowie z wielką ciemnością I zakryją niebo Rozerwą zasłonę w świątyni Rozłupią skały W której jesteś godzinie?
|
Kobiety wyprzedziły słońce
Ale gdy Piotr i Jan przybyli do grobu Słońce już stało na swojej drodze Kwiaty wypiły dawkę rosy I podbarwiły sobie oczy Ptaki na drzewach ćwierkały wniebogłosy Wiedziały, co się stało Poranek wiosenny niepowtarzalny Dobiegał szczytu Ale Aniołów nie było Ani jednego Tylko prześcieradło i chusta Leżały w grobie Poskładane nie wiadomo przez kogo Późno przyszliście
|
Nigdy nie jest za wcześnie
Uwierzyć w Zmartwychwstanie Chyba, że lubisz słuchać pozdrowień lekkich bo bez wartości Już Maria Magdalena biegnie z dobrą nowiną Oby dzień pierwszy po szabacie Oderwał cię od czasu, który minął Od pudła, w którym chowasz Niespełnione marzenia I lęk
|
ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk