STYCZEŃ 2014

Klasztor pocysterski pachnie lasem

Wysoka choinka dotyka gwiazd na sklepieniu
Wiadomo, czas się wypełnia
Nad dachem klasztoru gromada Aniołów
Gotowych, aby ogłosić pokój
Więc uprzedzam Was
Niewielu pasterzy w tej okolicy
Teren miejski, kamienice i samochody
Chyba, że chwałę Pańską zapalicie szeroko
Aby w dzień zamieniła tę noc
Chyba że na pomoc zejdą Wam
Wszystkie zbawione duchy
I stanie się cud
Nie bój się!
Wtedy nie było inaczej

Puste ławy w refektarzu

W oknie ułożony ze szkiełek św. Łukasz
Przypomina sobie, jak to było
Mateusz - on też napisał o narodzeniu Jezusa
Patrzy w stronę, skąd mają przyjść
Na krużgankach widno od betlejemskiej gwiazdy
Ale ani Aniołów, ani ludzi
Dawni mieszkańcy tego klasztoru
Przenieśli się do nieba
Razem ze swoimi pytaniami
Na które nie potrafili odpowiedzieć
Z zimnem, które odganiali
Paleniem drzewa w kominku
Ze śpiewem psalmów
W języku, którego musieli się długo uczyć
O tej porze zastawialiby stoły
Cynowymi miskami
Z pieczoną rybą
Jeśli nie klęczeliby przed ołtarzem
A może w taką noc schodzą z góry
Po duchowej drabinie
Niewidzialni
I czynią to samo
Aby zabawić się nadzieją
Która już się spełniła?

Pulsują w oknach

 

Gwiazdy z kolorowych lampek
Wiązanki światełek nad ulicami
Zatrzymały się w locie
Strumień samochodów bez końca
Niesie spragnionych
I tych, co myślą, że już mają
Uwaga: Z ostatniej chwili
Powtórz!
Nie warto
To nie jest ta nowina

Widzę: uciekasz przed nocą i dniem

Lęk masz wypisany na czole
W Betlejem Anioł ogłosił pokój
Nigdy nie byłeś na tej łące?
Bywam w gospodzie, w środku miasta
Sprawy służbowe
Nie, nie słyszałem
Więc teraz idź!

Mówisz: Tam otworzył mi wilk

 

I tam za drzwiami – dzikie zwierzę
A ja jestem owieczką
Gdzie mam iść?
Idź za miasto, do pewnej stajni
Przyjmie cię Małżeństwo z Dzieckiem
Biedni
Dadzą mi jeść?
Siano zjadłam po drodze
Nie bój się, idź!
Oni mają znajomości w Niebie

Miałeś w niebie złoty żłóbek

Anioły Cię strzegły święte
A tu wół siedzi z tym drugim
I przy studni nędza
Wilk rządzi we wiosce
Wilk w każdej zagrodzie
Zamiast kołysanki do snu
Usłyszysz przekleństwa
Oj Maluśki, Maluśki
Jako rękawica
Nie lepiej byś został
W pałacu u Ojca?
Anioł kazał Cię witać
Więc pójdę, zobaczę
Ale boję się, boję
Że gorzko zapłaczesz

ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
90 0.071991920471191