LIPIEC 2012

Drewniana kaplica

Znajomy zapach z dzieciństwa
Drewniane promienie z małego słońca
Były pod dachem na każdej chacie
Wspomnienia czegoś
Nawet trudno powiedzieć czego
Wciągają w świat, którego już nie ma
Wiem, że to jest bez sensu
No więc tłoczą się już twarze
Z niedawnych dni
Idźcie na swoje miejsca!

Pod gotyckim łukiem

I oknem, którego szkło nie przepuszcza żadnych obrazów
Czekamy na znak
Stary hierarcha o miłej twarzy
Uśmiecha się do wszystkich
Jakby doszedł do celu
Może widzi coś, czego my nie widzimy?
Znak
W kościele pełnym złoconych figur
Uroczyste słowa błąkają się między filarami
Szukają ludzi
Błogosławieni, pomóżcie!
Wtem dziewczynka ze szkolnym plecakiem
Weszła niespodziewanie
Ciężkie drzwi – dała sobie radę
I nie patrząc na nas poszła do bocznej nawy
Jakby była umówiona z Najświętszym
Podwoiło się światło

Zegar wynieśli pobożni mnisi

Na szczyt ściany
Niech przypomina:
Czyń, co masz czynić, bo czas ucieka
Dzisiaj pozłacane ramiona
W środku dwunastu liczb
Zatrzymano
Aby żywym
Dzwon nie mącił pokoju
Ani rytmiczne stukanie wahadła
Ale i tak sprawdzi się
Hasło uśpionego:
„Jedna z nich będzie ostatnią”

Usiadłeś na kamiennej ławie

W porze, gdy wiatr roznosił
Zapach dojrzałych cytryn
Oczywiście, pytania przyszły za Tobą
Nieposłuszne, jak zwykle
Nie wiedziały, że przyszły po raz ostatni
Powiedz, jak znalazłeś ogród
W którym czekało na Ciebie Słowo
I usłyszałeś śpiew
„Bierz i czytaj!”

ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk

Używamy plików cookies Ta witryna korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności i plików Cookies .
Korzystanie z niniejszej witryny internetowej bez zmiany ustawień jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików Cookies. Zrozumiałem i akceptuję.
96 0.080273151397705